Forum Kryptydy.fora.pl Strona Główna


Kryptydy.fora.pl
Nieznane stworzenia o których nic nie wiemy. Fascynują i przerażają.
Odpowiedz do tematu
Człowiek Mól
Gacopierz
Szefunio
Szefunio


Dołączył: 18 Lis 2005
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Spod Wadowic

Artykuł z kryptozoologia.prv.pl

"Dziwna istota, ochrzczona przez prasę jako ,,człowiek - mól" (Mothman) pojawiała się w Wirginii Zachodniej (USA) w połowie lat 60., będąc jednym z najdziwniejszych stworzeń, jakie przyszło badać kryptozoologom i innym naukowcom. Jedna z pierwszych relacji pochodzi z 1965 roku, kiedy to pewna kobieta musiała uspokajać swojego siedmioletniego synka, który twierdził, że widział anioła. Rok później, 12 listopada, stworzenie zaobserwowało pięciu grabarzy, kopiących grób na cmentarzu w Clendenin. ,,Człowiek - mól" sfrunął z korony drzewa i po kilku ,,kółkach" nad głowami mężczyzn, i znikł w lesie. Wg słów jednego z grabarzy, Kennetha Duncana, stwór wyglądał jak ,,brązowy skrzydlaty człowiek". Nieco wcześniej, latem 1966 roku, niezwykłe stworzenie zaobserwowała pewna
lekarka. ,,Człowiek - mól" przeleciał bardzo szybko niedaleko jej domu w dolinie rzeki Ohio. Zwierzę (?) miało około 180 cm wysokości i przypominało kobiecie gigantycznych rozmiarów mola lub motyla. W krótki czas po spotkaniu na cmentarzu, w nocy a 15 na 16 listopada 1966 roku, stworzenie pojawiło się znowu. Około północy małżeństwa Scarberry i Mallette, przejeżdżając przez tzw. okolicę TNT (nazywaną tak dlatego, że podczas wojny składowano tam materiały wybuchowe), niedaleko Point Pleasant w Wirginii Zachodniej, dostrzegło stojącą przy drodze istotę, która ,,wyglądała jak człowiek, tylko była dużo wyższa. Mogła mieć ze dwa metry wzrostu albo i więcej. Na plecach miała złożone wielkie skrzydła". W ten sposób stworzenie opisał Roger Scarberry. Inną charakterystyczną cechą były niezwykłe oczy ,,człowieka - mola". Wg Lindy Scarberry: ,,Jego oczy nas wprost zahipnotyzowały. Były wielkie, czerwone, jak światła hamowania samochodu". Przerażeni ludzie postanowili jak najszybciej oddalić się od potwora. Prowadzący samochód Roger przyspieszył więc do 150 km/h, co jednak nic nie dało, ponieważ tajemniczy stwór zaczął ścigać samochód. Najdziwniejsze było to, że ,,człowiek - mól" nadążał za tak szybko jadącym samochodem, lecąc za nim na małej wysokości i nie poruszając w ogóle skrzydłami. Przerażonym ludziom udało się w końcu dojechać do biura szeryfa hrabstwa Mason. Razem z zastępcą szeryfa, Millardem Halsteadem, powrócili w okolice TNT, jednak nie zobaczyli już dziwnej istoty, za to z policyjnej radiostacji zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki, przypominające płytę gramofonową odtwarzaną zbyt szybko. Inne ,,bliskie spotkanie" z potworem miało miejsce niedaleko domu małżeństwa Thomasów w znanej nam już okolicy TNT. Do nich to właśnie przyjechali państwo Wamsley, razem z Marcellą Bennett i jej córeczką Tiną. Tuż przed przyjazdem widzieli dziwne, krążące, czerwone światło nad tą okolicą, na które jednak nie zwrócili
specjalnej uwagi. Kiedy Marcella Bennett wysiadła z samochodu, z przerażeniem dostrzegła stojącego za samochodem potwora. Był on szary, większy od człowieka, a jego wielkie oczy świeciły na czerwono. Wystraszeni Wamsleyowie i pani Bennett uciekli do domu, podczas gdy tajemniczy ,,człowiek - mól" spokojnie przechadzał się po werandzie i od czasu do czasu z wyraźną ciekawością zaglądał do środka przez okna. Jednak kiedy przyjechała wezwana przez Raymonda Wamsleya policja, stwora już nie było. Spotkanie to spowodowało u świadków silne urazy psychiczne, pani Bennett musiała nawet skorzystać z pomocy psychiatry. ,,Człowiek - mól" pojawiał się coraz rzadziej w okolicach miast Mason, Lincoln, Logan i Kanawah, aż do końca 1967 roku, po czym wszelki ślad po nim zaginął. Wszelkie próby wytłumaczenia tego niezwykłego zjawiska były co najmniej naciągane, a niektóre wręcz śmiechu warte. Za przykład może posłużyć teoria wysunięta przez dr Roberta Smitha z Uniwersytetu Wirginii Zachodniej, w której stwierdził, że ,,człowiek - mól" to rzadki okaz żurawia Sandhilla, który jednak według świadków nie wykazywał żadnego podobieństwa z niezwykłym stworem. Roger Scarberry powiedział nawet: ,,Chciałbym zobaczyć, jak ten żuraw ściga się z naszym samochodem". Wykluczono również inne hipotezy, takie jak niedźwiedzie, sowy, indyki, halucynacje czy zbiorową histerię. Tajemniczy ,,człowiek - mól" nie pojawił się już więcej, a Wirginię Zachodnią nawiedził wkrótce inny niewytłumaczalny fenomen - tajemnicze okaleczenia bydła, ale to już całkiem inna historia...

Istotę być może podobną do tajemniczego ,,człowieka-mola" opisuje anonimowy korespondent kryptozoologa Karla Shukera, w swoim dziwnym liście. Pisze on m.in. tak: ,,Działo się to na początku lat 50. kiedy mieszkałem w dzielnicy Bronx w Nowym Jorku, zanim moja rodzina przeprowadziła się do Buttler Houses Complex w 1964 roku. Wówczas często widywaliśmy istotę, którą mój młodszy brat Ralph nazywał gonzwell. Pojawiała się na dachu za oknem sypialni i patrzyła na nas. Czasami wchodziła do pokoju. Była ciemnoszara, miała gładkie pióra lub sierść i wyglądała jak skrzyżowanie strusia, nietoperza, wielkiego ptaka i człowieka. Mogła, niczym struś, wyciągnąć szyję, kiedy chciała się zbliżyć i spojrzeć nam w oczy. Nie wiem, czy tak działo się naprawdę, czy ta dziwna istota tylko wytwarzała takie złudzenie. Czasami nie opuszczała dachu, tylko wsadzała głowę do pokoju, dążąc do kontaktu twarzą w twarz, ale zanim to zrobiła, trzeba było spojrzeć jej w oczy. Miała wielkie, odblaskowe, rybie oczy, które czasami lśniły jak macica perłowa i mieniły się czerwono, żółto i zielono. Nie wiem, czy w ten sposób odbijało się światło, czy też same oczy wysyłały taki blask, ale to spojrzenie nas hipnotyzowało. Stworzenie pojawiało się tylko w ciepłych miesiącach, w bezksiężycowe noce. Nie wiemy, czy przychodziło w innych okresach (...) gdy stwór spoglądał nam w oczy, nie mogliśmy się ani poruszyć, ani krzyczeć. Nazywaliśmy go Pan Gonzwell, gdy tylko upodobniał się do człowieka, lub gonzwell, ilekroć pojawiał się w postaci podobnej do ptaka lub nietoperza. Nigdy jednak nie wyglądał jak człowiek, raczej jak humanoid (...) Dopiero w latach 70. usłyszałem o istocie, której opis przypominał naszego gonzwella. Dowiedziałem się o niej z książki zatytułowanej 'The Mothman Prophecies' napisanej przez, o ile dobrze pamiętam, Johna Keela. Nadal więc zadaje sobie pytanie, czy to był tylko senny koszmar o istocie, która staje za oknem i patrzy na nas jak w obrazek. Sen czy rzeczywistość? Fikcja czy fakt? Myślcie, co chcecie." Pomimo że relacja ta nie jest zbyt wiarygodna, z powodu tego, że o jej autorze nie wiadomo kompletnie nic poza miejscem jego zamieszkania, to jednak jej zakończenie jest niezwykle wymowne i chyba najlepiej tutaj pasuje..."




===========
Oto rzekome zdjęcia... choć wygląda mi to po prostu na PhotoShopa...



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gacopierz dnia Pon 19:52, 17 Lip 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wletta
Gość



Ciesze sie ze choc troche na tej stronie poczytalam o tym czego szukam-czyli o Monhmanie-pozdrawiam
Człowiek Mól
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Odpowiedz do tematu